Od zawsze marzyłam o takiej figurce...
miała być duża, koniecznie niebieska i koniecznie różańcowa...
docelowo miała trafić do przydomowej kapliczki....
wypatrywałam, więc odpowiedniej Maryjki na aukcjach...
aż wreszcie znalazłam...
o delikatnych, subtelnych rysach i zamyślonych oczach...
w sam raz dla mnie...
idealna i wymarzona...
niestety sprzedawca nie wymarzony...
zapakował ją jedynie w folię i wrzucił "latającą" do kartonu...
i tak dotarła do mnie...
w kawałeczkach...
i tego dnia wypłakałam oczy...
bo Maryjka miała być symbolem...
pamiątką....
kupiona za pieniądze ze spadku...
bo Maryjka miała być od taty...
i wtedy postanowiłam...
skleję...
płakałam i sklejałam
i skleiłam ;)...
tysiąc kawałków...
a gdy mąż wrócił z pracy i zobaczył mnie zaryczaną i ugilaną po pas...
na pocieszenie powiedział....
"chciałaś mieć rustykalną... to masz..." ;)
i tak powstała jedyna i niepowtarzalna...
rustykalna...
Maryjka tysiąca kawałków....
i zamiast do kapliczki Maryjka trafiła na honorowe miejsce przy kominku...
i jest z nami, w domu, przy domowym ognisku...
i cóż, że popękana, odrapana i posklejana...
ale moja ;)...
a gdy ujrzała ją pewna sąsiadka...
powiedziała...
"gdzieś na strychu taką miałam...
jak poszukam to przyniosę"...
i przyniosła....
z tymi słowami...
"znalazłam jedynie... głowę, reszta się chyba potukła"....
i tak "głowa" również znalazła honorowe miejsce w naszym domu ;)...
bo nie wyobrażam sobie inaczej...
bo nie potrafiłabym wyrzucić...
bo kocham takie piękno...
kocham taki niesamowity urok...
i "stojącą" za przedmiotami historię ;)...
a po weekendzie pokarzę Wam kapliczkę nad którą teraz pracuję...
bo powoli łapię oddech po remontach i zaczynam mieć czas na to co uwielbiam ;)...
i wyrywam też chwilę od szydełkowego szaleństwa, które mnie ogarnęło bez reszty...
żałuję tylko, że doba jest taka krótka, bo mam tyle do zrobienia hihihi...
ostatnio dosłownie mnie nosi ;)...
robię dwa koce jednocześnie, poduszki na krzesła, podstawki pod kubki....
maluję werandę, kapliczkę, ławkę przed dom...
a od jutra chlebowce i szafka na włóczki na tapecie...
padam ze zmęczenia, ale jest bosssko...
bo pasja i zamiłowanie dodaje mi skrzydeł....
cieszę się, że się nie nudzę i że mogę robić to co lubię najbardziej...
ściskam Was Kochani
i dziękuję serdecznie za wszystkie Wasze komentarze
które bardzo mnie motywują i z których cieszę się jak dziecko ;)
Wasza Agnieszka Niebieska ;)
Piękna opowieść:)
OdpowiedzUsuńMasz prawdziwy skarb w postaci tej Maryi.
I zazdroszczę Ci tego poweru do pracy, bo mnie ostatnio opuściły wszelkie siły witalne.
oj mówię Ci Kochanieńka power mam mega i do tego stres czy zdążę ze wszystkimi planami do końca wakacji, gdyż potem już tylko obowiązki i jeszcze raz obowiązki... buziaki!!!
UsuńAgnieszko, piękna jest Twoja Maryjka. I to nic że popękana, posklejana, ale Twoimi łzami. Długą drogę do Ciebie przemierzyła, więc tym bardziej cenna!
OdpowiedzUsuńA Ty szalej, szalej - szydełkuj, maluj, sklejaj! Uwielbiam Twój entuzjazm!! A Tata pewnie się uśmiecha, gdy patrzy na Ciebie i Maryjkę...! (mam nadzieję, że mój również, gdy patrzy na mnie!)
Uściski wielkie, Niebieska!♥
Jestem pewna, że patrzą i opiekują się i dbają i chronią, każdego dnia czuję tą moc- szczególnie wtedy gdy sił brakuje... całym sercem wierzę, że tak jest... bo zawsze byłam, jestem i będę Jego Niunią, więc nie może być inaczej ;)... bardzo mocne uściski dla Ciebie ślę, ciesze się, że Jesteś!!!! ;)
UsuńMaryjka faktycznie przecudnej urody, taka z tysiąca kawałków jest jeszcze piękniejsza.
OdpowiedzUsuńPrawda, że piękna? dobrze, że choć głowa była w całości, jedynie nosek odrapany, ale i tak cudna jak nie wiem ;), buziaki!
UsuńUwielbiam czytać Twoje opowieści - o tym jak dajesz rzeczom drugie życie, o Twoich emocjach i sercu, które wkładasz w to co robisz. Maryjka przepiękna - te kawałezki, z których na nowo powstała dodają jej tylko uroku. Trzymam kciuki za wszystkie rozpoczete prace i czekam z niecierpliwością, aż je pokażesz:) Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńhihihi to zupełnie tak jak ja nigdy nie mogę się doczekać Twoich prac i Twoich postów hihihi ściskam Moniczko goooorąąącoooo!!! ;)
UsuńJest piękna! jaka szkoda, że sprzedający miał tak mało wyobraźnie... Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńElle i wiesz jeszcze uważał, że nic się nie stało i o co mi tak naprawdę chodzi?! ale co zrobić, bywają i tacy ludzie dla których nie ma "świętości" i nic się innego nie liczy oprócz gotówki... na całe szczęście trafiam na takich bardzo rzadko... ściskam serdecznie ;)
UsuńAgnieszkoa, az sie sama uryczalam nad ta Maryjka.
OdpowiedzUsuńTeraz jest bardziej prawdziwa bo Twoimi rekami poskladana.
Piekny jest Twoj dom, z dusza.
Kasia z A.
Ściskam Kasieńko cieszę się że do mnie trafiłaś, miło mi gościć ludzi o tak wrażliwym sercu ;), buziaki ogromniaste ;)!
UsuńO rany, gdyby Maryjka nie była bohaterką tej opowieści, to napisałabym, ze sprzedawca zasłużył na baty... Też o takiej marzę i kiedys ją znajdę:) Główkę opraw w jakąś starą ramę, niech stanie się ozdobą.
OdpowiedzUsuńi właśnie to samo pomyśłałam jak zobaczyłam ją w rozsypce, całą sprawę odpuściłam, bo nie warto tracić nerwów dla kogoś, kto nie uszanował takiej figurki... jej bardzo dziękuję za podpowiedź z ramką, rewelacyjny pomysł!! hihihi zaraz się zabieram do pracy, bo starych ram mam dużo ;) tylko trochę gorzej z miejscem na ścianach, ale coś wymyślę ;) Aniu pozdrawiam Cię bardzo gorąco!!
UsuńAle za to jaką teraz ma wartość! Podziwiam, że udało się skleić.
OdpowiedzUsuńJa na swoją dużą poluję już dość długo, dziś na giełdzie staroci spotkałam. Ale "nie zagrało" między nami, mimo, że była piękna. Widać jeszcze przyjdzie trochę poczekać!
Czekam na zdjęcia nowej kapliczki!
P.S. wiesz, że zanim trafiłam przypadkiem na Twój blog znałam Twoją kapliczkę zrobioną z kopańki na allegro? i podziwiałam?
no właśnie musi "zagrać" jestem pewna, że jak trafisz na swoją to będziesz piszczeć z zachwytu ;)hihihih cieszę się, że trafiłaś na moją kapliczkę, zobacz jaki świat jest mały hihihi... ja właśnie mam "lekką" słabość do kapliczek i ludowych starych obrazów, no nie potrafię przejść obojętnie ;)... buziaki ogromniaste ;)
UsuńMaryjka piękna, a zarazem jaka wartościowa no i wymarzona!
OdpowiedzUsuńNo i czekam na dalsze Twoje dzieła artystyczne , uwielbiam takie prace:-) Pozdrawiam Niebieską Agnieszkę i fajnego tygodnia Ci życzę:-) Wiesia
Wiesiu moc uścisków dla Ciebie, oczywiście całą resztą się pochwalę jak się ciut ogarnę, bo z podwórka schodzę ciemną nocą hihih, również życzę cudnego tygodnia ;) buziaczki!
UsuńAch Niebieska, Niebieska. Sprzedaj no trochę tej energii, bo mi jej tak strasznie brakuje :( Tak jestem wypluta, że choć znam te stany euforii, to nawet poczuć ich z Twojego opisu nie mogę. Jakoś skrzydła wolno odrastają... Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOlga.
Olgucha no ściskam Cię serdecznie i tak mnie serducho boli jak czuję, że u Ciebie smutaskowo jest... ech wiem, czasem skrzydła odrastają wolno, i wiem, że nie da się przestać myśleć, ja a takich przypadkach staram się wszystko przepracować tak jak Afonia chciała przemaszerować swoją miłość, nie zawsze się da, ale jak się utyram to przynajmniej śpię w nocy ;) ściskam Kochana bardzo, bardzo moocno!!!
Usuńnieustająco zazdroszczę energii, chciałabym mieć jej choć połowę :-)
OdpowiedzUsuńjuż przesyłam z szybkością światła ;)!!! buziaki
UsuńWitam Cię Agnieszko, bardzo się cieszę ,że zajrzałaś na mojego bloga i zostawiłaś ślad, dzięki temu odwiedziłam Twoje cudowne miejsce. Jestem zakochana po uszy we wszystkim o czym piszesz, wszystko co obejrzałam tu wprawiło mnie w zachwyt a jednocześnie cieszę się ,że jesteś pokrewną duszą , która tak samo jak ja kocha te wszystkie rzeczy: koronki, stare drzwi, kapliczki (obecnie właśnie robię zdjęcia okolicznych kapliczek i krzyży).... Twoje szafy chlebowe mnie oczarowały, są bajeczne, od teraz zaczynam poszukiwania dla siebie. Po przeczytaniu Twoich postów dostałam energetycznego kopa:)Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńMariolu to jesteśmy obie zakochane, bo ja właśnie mam podobne wrażenie po odwiedzinach u Ciebie ;).. gdybyś potrzebowała pomocy z szafami pisz ;)... koniecznie muszę zobaczyć Twoje zdjęcia kapliczek!!!, ja jestem ich dosłowną fanatyczką!! ;) cieszę się, że dałam Ci pozytywnego kopa hihihi ;) w takim razie do rooboty ;)!!! buziaki gorące!!!
UsuńA ja się zastanawiam, co takiego jest w tych figurach , że tak nas bardzo przyciągają do siebie?
OdpowiedzUsuńA ja się nie mogę doczekać odwiedzin u Ciebie ;) chciałabym wreszcie zobaczyć na żywo Twoje Maryjki i wszystkie anioły... Anuszka tęsknię!!!!
UsuńA ja aż się uniosłam od tej energii!!!!!!!!!!!!!!! Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńależ bardzo proszę ;) cała przyjemność po mojej stronie ;) ściskam Agula!!! ;)
UsuńAga -choc wpadłam na moment -musze odpowiedziec na Twój wpis.Moje pierwsze skojarzenie to -że teraz tym bardziej jest taka naprawdę Twoja....Ja zbieram Jezuski na krzyżu i gdy zobaczyłam Jezuska w pewnym garażu ,owiniętego w folię -juz bez krzyza co prawda -moja radość siegnęłła zenitu!!Prawdopodobnie wisiał na zewnątrz jakiejś chałpy i ma dziesiątki lat.Jednak czuję że jest On taki mój najbardziej.W przyszłym domy planuję ścianę krzyży.Cmokam Cię ciepło-aga
OdpowiedzUsuńAgucha koniecznie zrób taką ścianę, będzie cudna!! Ja uwielbiam takie dewocjonalia, osobiście mam słabość do wszystkich drewnianych Jezusków i właśnie gipsowych Maryjek, co do Jezusa bez krzyża też kiedyś takiego dostałam i też uwielbiam go na maksa ;), ściskam ogromniastoooo!!
UsuńJestem zachwycona Twoją figurką Maryjki - marzę o takiej do swojego domu. Ostatnio udało mi się zakupić stary stojący krzyżyk.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
dziękuję ;) to jest jedna z czterech moich podobnych figurek, generalnie uwielbiam wszyskie dewocjonalia, stare oleodruki, figurki, różańce jest to moja pasja i wiecznie coś znoszę do domu, niestety powoli brakuje mi już miejsca na ścianach ;( ...a tyle jest jeszcze pięknych obrazów, które bym chciała... ściskam serdecznie ;)
UsuńMaryjka jest bezcenna i niech czuwa nad wami!
OdpowiedzUsuńPrzesylka dotarla i choc jeszcze nie wisi to juz cieszy oko,az zal wystawiac na zewnatrz!?
Pieknie dziekujemy i pozdrawiamy!!!
ściskam Anuszka, cieszę się ,że wszystko dotarło ;) buziaki!!
UsuńAgnieszko, podczytuję Cię i podglądam w ukrycia już od kilku tygodni. Jestem zachwycona tym co piszesz, jak piszesz ... Tobą jestem zachwycona. Mało jest osób tak pięknych jak Ty, odważnych w szukaniu swojego świata i trwaniu w nim, wrażliwych i oryginalnych. Jeśli pozwolisz, będę stałym gościem.
OdpowiedzUsuńA Maryjka niech czuwa nad Waszym domem, jej siła tkwi właśnie w tym tysiącu kawałków. Pozdrawiam ciepło.
dziękuję Kochana za tak piękne słowa... bardzo mi miło, że tak o mnie myślisz a jeszcze milej, że tu jesteś... proszę zostań na zawsze, będę bardzo szczęśliwa ;)... swoją drogą wrażliwość i oryginalność bywa czasem przekleństwem, ale wolę tak niż być kimś kim nie jestem... ściskam ogromnie ;)!
UsuńAle się wzruszyłam i niemało płakałam z tobą wyobrażając sobie co czułaś klejąc Maryjkę. Mnie się ta właśnie bardziej podoba bo dodałaś tam swoje uczucia i łzy. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńdziękuję, kochana jesteś ;), ściskam gorąco ;)buziaczki
Usuńprzykro mi się zrobiło, że się potłukła..zaopiekowałaś się Nią, a Ona teraz będzie Was strzegła:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agnieszka
oj Agula mi też było przykro bardzo... ale jak napisałaś zaopiekowałam się Nią i cieszę się, że mi się to udało, ściskam Cię Kochana ;)
UsuńMaryjka Tysiąca Kawałków Niebieska jest piękna. Ciekawe czy stała kiedyś w jakiejś kapliczce? Mam trochę mniejszą po babci, kupioną przez nią zaraz po wojnie, do nowego domu. Stała dumnie na babcinym kredensie otoczona kwiatami i świętymi obrazkami. Teraz stoi u nas, świetnie się wpasowała do naszego miętowego zakątka. Babcia miała wcześniej inną, ale potłukła się podczas ucieczki do piwnicy w czasie bombardowania Warszawy. Babci została jedynie głowa, którą zawiniętą w chusteczkę zawsze nosiła przy sobie. Pozdrawiam serdecznie. Ewa
OdpowiedzUsuńPiękna historia, dziękuję, że się nią podzieliłaś.. dlatego ja tak bardzo dbam i kocham wszystkie swoje Maryjki, bo wiem, że za każdą z Nich stoi być może podobna historia, wiem, że kiedyś były "ważne" i że otaczano je należytą czcią.. a o takie piękno warto dbać szczególnie ;) p.s. Wasz miętowy zakątek jest cuuuudnyyyy!! zakochałam się po uszy ;) buziaki!
Usuń:)))
UsuńWiesz, że dzisiaj robiłam fotki naszej Maryjce, a w zasadzie dwóm, bo jakiś czas temu dokupiłam drugą. Niestety wyszły nieostre, ale mam w planach pokazać je kiedyś na blogu. Dobrej nocy :) i dzięki. Miłość odwzajemniona ;D
koniecznie!! już czekam na Twoje cudne zdjęcia normalnie doczekać się nie mogę ;)buziaki gorącego weekendu Wam życzę, do miłego ;)!
UsuńWitam Aguś, przepiękna historia, aż nie wiem co napisać, zawsze wiedziałam, że masz piękną duszę i serce, aż zatęskniłam za Tobą...:> pozdrawiamy gorąco was wszystkich:> buziaczki:>:>:>
OdpowiedzUsuń;) ściskam Was Ewuś i oczywiście zapraszam, zapomnieliście o Nas troszeczkę co? buziaki ogromniaste i mam nadzieję do miłego zobaczenia ;)
UsuńFigurka śliczna, ale emocji, które towarzyszyły otwieraniu i sklejaniu nie zazdroszczę... Co za jełop...! Twój mąż konkretnie to podsumował:)
OdpowiedzUsuńObie śliczne i obie mają piękna twarz:)
piękne to prawda i takie "zamyślone", kocham je całym sercem ;)
UsuńJestem tu pierwszy raz. Zauroczyłam się. Pięknie piszesz... oczywiście zostaje na dłużej. Ściskam!
OdpowiedzUsuń