Jakiś czas temu zaproponowano mi pracę w nowo powstającym skansenie, miałam być plastykiem, dekoratorem i scenografem w jednym.... byłam oszołomiona i bardzo szczęśliwa, bo oto spełniało się moje życiowe marzenie... już wyobrażałam sobie jak doprowadzam stare wiejskie meble do ich pierwotnego stanu, jak zawieszam kilimy i makatki, jak cieszę się z każdego świętego obrazka i jak szukam dla nich miejsca na ścianach... plany miałam ogromne... cieszyłam się, że będę mogła połączyć swoją wiedzę, umiejętności i pasję....
i nagle spadłam na cztery łapy... przy okazji mojego zatrudnienia chciano ubić całkiem niezły interes... miałam zostać recepcjonistką, kelnerką, sprzątaczką i przy okazji wykonywać prace plastyczne... no cóż myślę, że wiedza entograficzna i doświadczenie wyniesione z teatrów nie przydałyby mi się w kelnerowaniu, więc podziękowałam za tak intratną ofertę... oczywiście wzbudziło to oburzenie Pani prezes, bo jak mogłam odrzucić taką propozycję... ja oczywiście również biłam się z myślami a nawet przez chwilę dłużej zastanowiłam się, czy aby dobrze zrobiłam, no bo w sumie miała to być praca w skansenie, więc może warto było schować swoje ambicje do kieszeni.... z takimi też mieszanymi uczuciami jechałam we wtorek właśnie do mojej niedoszłej pracy... bałam się, że jak tylko przekroczę progi karczmy czy herbaciarni pożałuję swojej decyzji... i... i normalnie padłam... okazało się, że powstający skansen oprócz nazwy nie ma nic wspólnego z prawdziwym skansenem... w głównej mierze jest to jedna wielka gastronomia i hotelarstwo tyle, że w przeniesionych domach... do tego wszystkiego wyposażenie chałup stanowią meble i sprzęty z ikei... przeżyłam szok... nie wiem jak można dokonać takiej profanacji...
nie mam nic do biznesu samego w sobie, tylko czemu nie zrobić tego profesjonalnie?... czemu nie dać możliwości gościom, klientom, by spędzili noc, dzień, tydzień w prawdziwej wiejskiej chałupie... by cofnęli się w czasie o sto lat, by przeżyli przygodę i poznali trochę naszej historii i kultury... no coż, być może jestem spaczona w tym temacie, ale nie wyobrażam sobie jechać kilometrów, płacić grubej forsy, po to, by zobaczyć coś innego a dostać to, co w zasadzie każdy ma na wyciągnięcie ręki wystarczy tylko odwiedzić powyższy sklep lub kolejną koleżankę... i wcale nie trzeba wszystkiego "robić" na staro, można połączyć i jedno i drugie, by stworzyć ciepłe, ciekawe miejsce przyciągające ludzi właśnie swoją innością i klimatem...
ze skansenu odjeżdzałam z myślą, ze jednak intuicja mnie nie zawiodła... zaraz też musiałam odreagować i odwiedzić ten prawdziwy, z niebieską chatą, z makatkami i mnóstwem świętych obrazków....
ach zaraz też doładowałam się we własnym domu... i nic sobie nie robię z tego, że sąsiadka mówi mi, że starodawna jestem, a brat, że w skansenie mieszkam... dzięki temu moje dziewczynki mają dom jedyny w swoim rodzaju, a ja jestem najszczęśliwsza wsród swoich szmat, świątków i tych wszystkich staroci....
no to masz Ci babo placek .. a miało być tak pięknie ... ale jeszcze znajdziesz to swoje 5 minut a ja Twój skansen uwielbiam :))) !!!! i już niedługo go odwiedzę by naładować akumulatorki ... buziolki wielkie i uszy do góry !!!
OdpowiedzUsuńhihihi no miało, miało i się.... ;), ale wcale nie żałuję, nic a nic ;)... do zobaczenia! ;)
OdpowiedzUsuńZamawiam wizytę w Twoim skansenie :)
OdpowiedzUsuńzamówione ;) czekam z utęknieniem, jak się nauczę to Ci jeszcze pająka łowickiego zrobię na pamiątke ;)
UsuńHej, a czemu ja dopiero teraz dowiaduję się o istnieniu takiego cudownego miejsca? No jak można tak chować się przed światem! Jesteś wielka w swoim przedsięwzięciu. Uwielbiam i pokazuj, pokazuj!
OdpowiedzUsuńdziękuję za piękne słowa ;) teraz to mam dopiero skrzydła do nieba ;)... i jaką motywację ;)!! ściskam gorąco ;)
UsuńFantastyczne miejsce! Takie do zakochania się w nim od pierwszego wejrzenia:) Coś czuje, że siłą by trzeba mnie stamtąd wyciągać:)
OdpowiedzUsuńA czy te makatki haftowałaś własnoręcznie?
OdpowiedzUsuńMoni makatki są stare, uwielbiam takie "trącające myszką" ;) i tak naiwnie haftowane, zawsze zastanawiam się jaka jest ich historia, do kogo nalezały i kto je tak ciężko wyszywał... ale haftowałam podusię na łóżeczku ;), teraz próbuję skończyć kolejną, tylko czasu mi brak ;(.... wiesz mnie też trudno wyciągnąć z mojego strychu, choć jeszcze nie wykończony kocham go na maksa ;)
UsuńPRZEŚLICZNIE!!!!
OdpowiedzUsuńdziękuję Magducha ;), buziaki ogromne ;)!
UsuńCudowny dom!! Prześliczny, te figurki, stare meble, makatki.
OdpowiedzUsuńdziękuję Kasieńko, wiesz jakoś nie wyobrażam sobie życia bez tych moich wszystkich rupieci ;), buziaki gorące ;)
UsuńCzuję się tu ... jak w domu :-) nawet zapach czuję, jak tu sobie wieczorami u Ciebie na blogu przysiadam :-) Fantastyczne miejsce.
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo, cała przyjemność po mojej stronie ;) buziaki!!!
Usuńjestem pod wrażeniem i rozsiadam się na dłużej:)kobieto!spełniasz marzenie nie jednej z nas...żyć w tak pięknym swoim własnym starym domku mmm przyłączam się do powyższej opinii i wdycham całą piersią ten zapach...cudny zapach...ech...
OdpowiedzUsuńAleż tam jest niesamowity klimat.:)
OdpowiedzUsuńAle historia... I piękny domek:>Pozdrawiam:>
OdpowiedzUsuńDobrze zrobiłaś. I nie jesteś staroświecka, czy jak tam, super, że chcesz się otaczać starymi, pięknymi sprzętami.
OdpowiedzUsuńPięknie tutaj :), kiedyś miałam podobną sytuacje ,jeśli chodzi o pracę i podobne uczucia kiedy odmówiłam, , jak można odrzucać ofertę pracy w czasach kiedy ludzie "zabijają " sie o pracę, dzięki Bogu można!Lepiej mieć mniej a więcej tego czegoś co nie zawsze da się kupić :), tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł! Świetny pokój, bardzo mi odpowiadają polskie klimaty, szkoda, że tak dużo chińszczyzny dokoła. Ostatnio coraz częściej skłaniam się ku regionalnym motywom.
OdpowiedzUsuńIdę czytać dalej :3
Trochę wody w Wiśle upłynęło od tego wpisu i Twojej przygody z pracą, ale dzisiaj czytam go tak trochę na pokrzepienie własnego serca i sumienia, że tydzień temu zrezygnowałam z poważnie wyglądającej pracy, w której jak się okazało miałam robić wszystko. Ja tak nie potrafię, więc pójdę szukać szczęścia gdzie indziej.
OdpowiedzUsuńŚciskam i dziękuję, Twoje słowa mi pomogły!!! Bo zawsze jest taka myśl, "czy dobrze zrobiłam, może trzeba było zagryźć zęby", ale ja już za stara jestem i za bardzo by mnie te zagryzane zęby bolały ;)
Twoje córki będa miały piękne wspomniania z dzieciństwa...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Dorotą- wspomnienia będą miały niezapomniane- ja chłonę ten klimat tylko przez monitor ale jest u Ciebie tak prawdziwie, że nie mogę się oderwać. To wszystko jest takie nie naciągane i autentyczne- wspaniale!
OdpowiedzUsuńPrzepadłam tu u Ciebie i kolorowo, i swojsko, i tradycyjnie. I podobne marzenie o zamieszkaniu w drewnianej chatce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSerce się moje cieszy gdy widzę kobiety z innej epoki ,że otaczają się miłością do prostoty życia i kolorowego sielskiego życia!! Widać że Wiesz co jest w życiu najważniejsze..Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuń