obiecałam pokazać Wam czapkę...
którą zrobiłam do mitenek i komina...
a tymczasem wylądowałam na zastrzykach ...
i tak minęły prawie dwa tygodnie...
więc kiedy wreszcie stanęłam choć trochę na nogi...
dorwałam się do aparatu i cyknęłam zdjęcia...
kolejnego kolorowego kompletu...
który w międzyczasie zrobiłam...
wtorkowa sejsa z Zosią była tak bardzo udana, że...
że dziś obudził mnie ból gardła...
teraz doszła gorączka...
czyli jak to mówi moja mama :
" jak nie urok to... przemarsz wojska"
:)
a ja znów...
zaległam w łóżku....
i tym optymistycznym akcentem...
ściskam Was gorąco...
w dosłownym tego słowa znaczeniu...
a na zdjęciach dla Was modelka Marysia...
w kolorowym komplecie...
oraz pies czyli kot...
Mundek
wtorkową sesję Zosi możecie zobaczyć
na blogu będzie ciut później...
udanych dni dla Was :)
p.s. kompleciki możecie zamawiać tu: